Już za chwilę rozpocznie się, jak co rok istne szaleństwo. Nie mam tu na myśli zabawy związanej z mniej lub bardziej hucznie obchodzonym sylwestrem, lecz tym co zaraz o nim wystąpi. Twoje myśli idą w logicznym kierunku, lecz nie będę tu przedstawiał ani domowych, ani farmaceutycznych sposobów walki z kacem 😉
Podzielę się z Wami kilkoma przemyśleniami na temat powszechnie znanego zjawiska jakim jest, a raczej są postanowienia noworoczne. Koncept niby dobry, lecz powszechnie wiadomo, że nic z tego nie wychodzi. Dlaczego? Powodów jest tyle co osób, które podejmują takie wyzwania, a przynajmniej deklarują takową chęć. Niemniej jednak dominującymi są lenistwo, brak motywacji, a raczej samozaparcia. To zjawisko nosi nazwę słomiany zapał.
Obserwuję to od wielu lat. Doskonale jest ono widoczne na siłowniach. Od stycznia, gdy tylko otwarte zostają drzwi przybytku, w którym dokonuje się konsekracji ciała, szeroką falą wlewają się tłumy. Zdecydowana większość to Ci, którzy jak co roku postanawiają zmienić coś w swoim życiu. Owczym pędem bez przemyślenia i co gorsze planu zaczynają stosować drastyczne diety, aby z opony niejednokrotnie dorównującej rozmiarami tych z naczepy TIR-a do wiosny zrobić kaloryfer. Do tego obowiązkowo wizyty na siłce, najlepiej pięć razy w tygodniu, niczym Rocky Balboa. Ćwiczą, a raczej usiłują to robić.
Jestem złośliwy? Ależ skąd! Po prostu opisuję w tym momencie smutną rzeczywistość. Tacy ludzie nie zainwestują kilku złotych w konsultację z trenerem osobistym, który rozpisze plan ćwiczeń i poinstruuje jak je wykonywać. Prawidłowa postawa, odpowiednio dobrany ciężar i tak dalej są postawą, aby wysiłek włożony w trening dał upragnione efekty. Bardzo istotne jest również bezpieczeństwo, gdyż łatwo można sobie zrobić krzywdę poprzez nieprawidłowe wykonywanie ćwiczeń, szczególnie z obciążeniem. Inni z kolei przecież wszystko wiedzą najlepiej, więc co im będzie jakiś tam trener opowiadał jak mają targać sztangę. Przecież każdy głupi wie, że im więcej tym lepiej. Poza tym pięć talerzy na gryfie lepiej wygląda na insta, czy facebooku niż dwa.
Styczeń dla osób, które ćwiczą regularnie jest co rok koszmarem. Muszą pomijać pewne ćwiczenia lub poświęcać dużo więcej czasu na trening, gdyż długo należy czekać, aby móc skorzystać ze sprzętu. Na szczęście w lutym już zaczyna się przerzedzać, bo część się zdąży do tego czasu znudzić. Jak po miesiącu się nie wygląda jak Schwarzenegger, czy Stallone za najlepszych lat, to po co się męczyć.
Tak samo jest z różnego rodzaju dietami. Najsłynniejsza i najczęściej stosowana to „Od jutra”. Da dieta dotyczy nie tylko nadmiarowych kalorii, ale praktycznie wszystkiego. Odchudzać zaczynam się od jutra. Palenie również rzucam od jutra. Zaczynam ćwiczyć również od jutra. I tak można w nieskończoność. To dokładnie ten sam mechanizm, jak w przypadku postanowień noworocznych. Osobiście znam wielu posiadaczy jednośladów, którzy co rok mówią – Nie no w tym sezonie będę jeździł! Wychodzi jak zwykle i jak przejadą ze dwieście kilometrów to już jest sukces. Wymówka zawsze taka sama, czyli nie mam czasu.
Nie lubię dawać rad, bo niby jakie mam do tego prawo. Jeżeli jednak ktoś mnie zapyta o zdanie w tej sprawie, to zawsze mówię jedno. Nie czekaj do nowego roku, do pierwszego dnia miesiąca, czy poniedziałku. Jeżeli chcesz coś zacząć robić, nieważne czy będzie to dieta, rzucanie palenia, nauka języka obcego, czy cokolwiek innego zacznij od zaraz. Najgorsza jest prokrastynacja! To ona nas gubi i nie pozwala osiągnąć sukcesu w żadnej dziedzinie życia. Ja przestałem palić po wielu latach (a paliłem sporo) z dnia na dzień. Połowa roku, a nawet chyba połowa tygodnia. Żadna ważna data. I tak już siódmy rok leci. Jak więc widzicie sami Moi Drodzy kwestia chcieć. Mój instruktor od Krav Maga (Zbyszek, którego serdecznie pozdrawiam, jeżeli czyta ten tekst) zwykł mawiać wyciskając z nas ostatnie poty podczas treningów – „Jeżeli nie ćwiczysz uczciwie to oszukujesz sam siebie, a nie mnie.” Miał facet rację w stu procentach.
Podsumowując zatem. Czekanie na pierwszy dzień stycznia nowego roku, aby coś zacząć zmieniać w swoim życiu, jest pustą wymówką. Frazesem, który niemalże na pewno nie pozwoli Wam osiągnąć zamierzonych celów. Cokolwiek chcesz zrobić, zacznij już dziś. Pamiętaj, że robisz to dla siebie, a nie na pokaz. Dopiero takie podejście do tematu pozwala wytrwać w postanowieniu i się go trzymać. Warto również pamiętać, że nic co jest coś warte nie przychodzi łatwo. Tylko to, na co ciężko musisz zapracować sprawi Ci prawdziwą satysfakcję i da powód do dumy!
Zatem, jeżeli planujesz rozpocząć zwiedzanie świata na motocyklu, do czego serdecznie namawiam i zachęcam, już teraz otwórz mapę i zacznij wytyczać trasę. Pamiętaj jednak o jeszcze jednej, bardzo, ale to bardzo ważnej rzeczy. Jakikolwiek cel sobie obierasz musi on być możliwy do realizacji. Najpiękniejsza wizja, lecz niemożliwa do urzeczywistnienia z góry skazuje Cię na porażkę! Wybieraj zatem cele, które są w zasięgu twoich możliwości. Winny być ambitne, gdyż dla innych nie warto podejmować wysiłku.
Nowy rok! Nowy ja! G… prawda! Nowy ja już od zaraz, ale pod warunkiem, że naprawdę tego chcę. Inaczej nic z tego nie wyjdzie.
Korzystając z okazji Moi Drodzy życzę Wam lepszego od mijającego nowego 2026 roku! Planujcie wyprawy nie tylko motocyklowe. Zwiedzajcie świat i spełniajcie marzenia, gdyż życie tak szybko mija, że nie czasu do stracenia. W tym miejscu podzielę się z Wami maksymą, którą osobiście kieruję się w życiu i Wam również polecam:
„Wolę żałować, że coś zrobiłem, niż do końca życia zastanawiać się, co by było, gdyby!”
Szczęśliwego Nowego i LWG 🤘
